W tym samym czasie rozbijaniem Polonii amerykanskiej zajmowal sie polski Zyd
Bronislaw Gebbert,
zalozyciel Kongresu Slowianskiego - "komunistycznej piatej kolumny (w USA)
kierowanej przez Kreml"
(Zbigniew Blazynski, j.w.).
Zbiegli z gett i obozow niemieckich do lasow Zydzi tworzyli tzw. oddzialy
partyzanckie, ktore
zazwyczaj nie walczyly z Niemcami, lecz z polskimi chlopami. Na przyklad
Oskar Pinkus w ksiazce The
House of Ashes (Cleveland, USA) pisze o kilku takich bandach zydowskich na
Podlasiu, utrzymujacych
sie z grabiezy okolicznych wiosek, takze historyk holocaustu w okupowanej
przez Niemcow Polsce
Emanuel Ringelblum pisze, ze grupy takie "z bronia w reku wywalczaja sobie
prawo do zycia". Czesto
jednak owa "walka" byla walka z polskim, zazwyczaj biednym chlopem,
ograbianym przy tym ciagle przez
Niemcow. Byt to zwykly rozboj, chociaz z koniecznosci. Chlopi broniac sie
przed rabunkiem chleba,
kawalka sloniny czy pierzyny organizowali "straze wiejskie", ktore
Ringelblum ostro potepia
(Stosunki polsko-zydowskie w czasie drugiej wojny swiatowej, Warszawa 1988),
nie chcac zrozumiec
sytuacji w jakiej znajdowali sie chlopi polscy podczas okupacji niemieckiej.
Takze Martin Gilbert w
ksiazce The Holocaust The Jewish Tragedy (Glasgow 1987) potepia likwidacje
przez polskie podziemie w
1943 roku takiej zydowskiej bandy w lasach wyszkowskich, dowodzonej przez
Mordechaja Grobasa. Polacy
jednak nie mogli tolerowac bandytyzmu skierowanego przeciwko polskim chlopom.
Ostatecznie polski
bandytyzm tez byl tepiony. Czy zydowski bandytyzm (kierowany przeciwko
Polakom i na terenie Polski
mial byc tolerowany przez polskie podziemie tylko dlatego, ze bandytami byli
Zydzi skazani przez
hitleryzm na zaglade? Bohaterska i cenna dla Aliantow walka 350.000
zolnierzy Armii Krajowej z
Niemcami podczas okupacji Polski jest znana nie tylko polskim historykom II
wojny swiatowej.
Tymczasem byly partyzant zydowski Yitzchok Perlow w swej polakozerczej
ksiazce The Partizaner (New
York-London 1969) pisze jakoby ich oddzial walczyl z oddzialami Armii
Krajowej, wybijal wzietych do
niewoli AK-owcow naganami w tyl glowy, dobijal rannych. Rzekomo raz w
piwnicy dworu wybili granatami
dowodce oddzialu AK i jego trzech zolnierzy. Jesli to wszystko prawda, to
partyzantka zydowska nie
walczyla z Niemcami, lecz z Armia Krajowa i Polakami; bowiem Perlow chwali
sie takze paleniem
polskich wiosek. Zydowska partyzantka komunistyczna dzialajaca na terenach
polskich podczas wojny
dokonywala takze czystek etniczno-politycznych. "Dokumentacja (tej)
dzialalnosci jest przerazajaca,
np. zydowski oddzial Gwardii Ludowej, dowodzony przez Izraela Ajzenmana vel
Juliana Kaniewskiego,
poslugujacy sie kryptonimem 'Lwy', w dniu 22 stycznia 1943 roku dokonal
masakry w miasteczku
Drzewica, mordujac 7 mieszkancow w ramach czyszczenia terenu, za co
uczestnicy mordu otrzymali...
pochwaly" (Leszek Zebrowski, Wyssane z palca winy Polakow, "Gazeta Polska",
27.6.1996).
W ten sposob, z pomoca bagnetow sowieckich. Zydzi rzadzili Polska do 1956
roku i wspolrzadzili nia
do roku 1968. Nie ulega watpliwosci, ze Zydzi polscy, glownie komunisci
zydowscy na uslugach
Stalina, przyczynili sie w duzym stopniu do oderwania od Polski w 1944 roku
Ziem Wschodnich,
wlacznie z tak bardzo polskim Lwowem, oraz ich depolonizacji. Oto jeden z
wielu dowodow: "Do Bilki
Szlacheckiej (k. Lwowa) przyjechal 2 lutego 1945 roku zastepca Rejonowego
Pelnomocnika i
Tymczasowego Rzadu Polskiego z Kamionki Strumilowej, Piotr Sender, czlonek
(komunistycznego) Zwiazku
Patriotow Polskich w Moskwie (jak sie potem okazalo - Zyd). Nosil on mundur
polskiego oficera.
Zwolano wszystkich mieszkancow i pan Sender przemowil nastepujaco: 'trzeba
jechac do Polski... Tutaj
jest Ukraina. Dobry Polak jedzie do Polski... Kto nie pojedzie dobrowolnie
do Polski, ten pojedzie
przymusowo na Sybir'... ludnosc mowila, ze nie bedzie sie rejestrowac". Po
trzech dniach Bilka
otrzymala "50 wezwan na roboty do Donbasu, l ci zapisali sie na wyjazd...
Pan Sender odniosl sukces,
dzialal on w pelnym porozumieniu z (sowieckim) rejonem i wojennym
komendantem" (Ks. Bp Wincenty
Urban, Droga krzyzowa archidiecezji lwowskiej w latach II wojny swiatowej
1939-1945, Wroclaw 1983).
Juz na podstawie tylko tego niepelnego materialu obciazajacego wielu Zydow z
obszaru Polski
okupowanej przez hitlerowskie Niemcy i Zwiazek Sowiecki mozna smialo
powiedziec, ze podczas II wojny
swiatowej wiekszosc Zydow, obok Niemcow, Sowietow, Ukraincow i Litwinow,
bylo smierlelnymi wrogami
Polakow i idei niepodleglego panstwa polskiego, tymczasem przewodniczacy
parlamentu izraelskiego
Szewach Weiss, w wywiadzie udzielonym telewizji polskiej (program 1 TVP) 23
stycznia 1995 roku
stwierdzil bunczucznie, ze Zydzi nie maja za co przepraszac Polakow !
Innego zdania byl Dominikanin i filozof, profesor i rektor uniwersytetu
katolickiego we Fryburgu w
Szwajcarii o. Innocenty M. Bochenski, ktory napisal w "Kulturze" paryskiej
(nr 7-8/1986): "Polacy
maja moim zdaniem znacznie wieksze prawo mowic o pogromie Polakow przez
Zydow niz Zydzi o pogromach
polskich. Naturalnie najlepiej by bylo w ogole nie mowic o tych bolesnych
sprawach. Ale jak dlugo
Zydzi nie zmienia swojego (wrogiego - antypolskiego) stanowiska, Polacy
musza sobie zastrzec prawo
odpowiedzi".
Nadszedl czas, by otwarcie powiedziec, ze czesc Zydow wystepowala wrogo
wobec Polakow podczas II
wojny swiatowej. Trzeba to powiedziec nie tylko w imie prawdy, lecz takze
lepszego zrozumienia -
calkowicie uzasadnionej tymi faktami - biernej postawy wielu Polakow wobec
Zydow podczas wojny i
wrogiej po wojnie.
Ile szumu antypolskiego robi sie dzisiaj z powodu tzw szmalcownikow na
polskich terenach okupowanych
przez Niemcow, szantazujacych dla okupu ukrywajacych sie Zydow. Tymczasem
szmalcownicy byli w calej
Europie ! Bowiem Zydzi ukrywali sie przed Niemcami w calej okupowanej
Europie. jesli chodzi o
szmalcownikow w Generalnym Gubernatorstwie, to byli nimi glownie folksdojcze
oraz bedacy na uslugach
Niemcow Ukraincy, Litwini, Bialorusini znajacy jezyk polski i wreszcie sami
Zydzi; w kazdym badz
razie szmalcownicy Polacy byli w mniejszosci. Elementy przestepcze wystepuja
w kazdym narodzie, w
ktorym stanowia tzw. margines spoleczny; utozsamianie tego marginesu z calym
narodem praktykuja
wylacznie rasisci, a utrzymywanie, ze wszyscy szmalcownicy grasujacy w
Generalnym Gubernatorstwie
byli Polakami jest nie tylko podlym klamstwem, ale takze wyjatkowo
odrazajacym antypolonizmem
(Tadeusz Bednarczyk, Zycie codzienne warszawskiego getta, Warszawa 1995).
Czesc Polakow sposrod tych ktorzy mogli pomoc (bowiem miliony Polakow, nawet
gdyby chcialo, nie
moglo ratowac Zydow z przyczyn od siebie calkowicie niezaleznych) - z
calkowicie zrozumialych
powodow narodowych - patrzylo na los Zydow obojetnie. Jednak w tym samym
czasie bardzo wielu Polakow
z pobudek czysto ludzkich, a przede wszystkim chrzescijanskich pomagalo
Zydom-przyjaciolom lub po
prostu Zydom-bliznim, ktorych los jeszcze gorzej doswiadczal. tym
zasluzylismy sobie na uznanie w
oczach swiata. Brytyjczyk Paul Johnson w swej dobrze przyjetej przez krytyke
i czesto wznawianej
ksiqzce A History of the ]ews (London 1987) pisze, ze gorsi od Niemcow
podczas zydowskiego
holocaustu byli Austriacy i przekonujaco to udowadnia. Dowodzi rowniez, ze
Rumuni nie byli wcale
lepsi dla Zydow od Austriakow. Bardzo krytycznie ocenia tez postawe
Francuzow wobec tragedii Zydow.
Omawia wreszcie postawe samych Zydow podczas holocaustu tak w okupowanej
przez Niemcow Europie jak i
w Palestynie, i wolnym swiecie. Chociaz usprawiedliwia ich, wyraznie widzimy
stosunkowo czesta u
Zydow indolencje, a wsrod niektorych zwykle lajdactwo. O Polakach Johnson
milczy. Nie pisze
pozytywnie, ale tez ich nie potepia. Nic drazni polakozercow; ale i nie
przylacza sie do
antypolskiej propagandy, wie bowiem, ze jest ona klamstwem. Rzecz nie do
wiary: ratowalismy Zydow,
czesto naszych wrogow! Ktos rozgoryczony obecnym zachowaniem sie wielu Zydow
- nie tyle brakiem
wdziecznosci co ich trudno zrozumiala dla chrzescijan i porzadnych ludzi
okazywana do nas
wrogoscia - moze postawic pytanie: " co to nam dalo?" Odpowiadam: przede
wszystkim czyste sumienie z
wypelnienia przykazania milosierdzia. A to, ze wielu z tych uratowanych
zachowuje sie dokladnie tak,
jak zmija z chlopem w wierszu Adama Mickiewicza Chlop i zmija to sprawa ich
- a nie naszego -
sumienia!
Powrocmy jednak do sprawy wrogosci wielu Zydow wobec Polakow i panstwa
polskiego podczas II wojny
swiatowej. Najwiecej zdrady stanu i zwyklych aktow zbrodni przeciwko Polakom
dopuscilo sie bardzo
wielu Zydow nie w okupowanej przez Niemcow Polsce, a e przede wszystkim w
Polsce Wschodniej, zajetej
przez Zwiazek Sowiecki we wrzesniu 1939 roku i okupowanej do czerwca 1941
roku. Literatura na ten
temat jest bardzo duza. l tak dla przykladu w pracy Najnowsze dzieje Zydow w
Polsce w zarysie do
1950 roku (Warszawa 1993) powazana w kolach zydowskich Teresa Prekerowa
pisze: "...czesc ludnosci
zydowskiej witala owacjami i kwiatami wkraczajace wojska radzieckie,
demonstracyjnie wrecz okazujac
brak poczucia wiezi z panstwem polskim. Spontanicznie i goraco swietowali
dni, bedace dla ludnosci
polskiej dniami zaloby... Do wykrywania wrogow ustroju i wrogow ludu NKWD
utworzyla szeroko
rozbudowana siec informatorow, w ktorej duza role odgrywali Zydzi:
czlonkowie dawnej partii
komunistycznej... i innych stronnictw.. Ich ofiarami padlo wielu Polakow, co
wywolalo wsrod nich
gleboka niechec i wrogosc do calej mniejszosci zydowskiej... Wytworzone pod
okupacja radziecka
uklady stwarzaly Zydom mozliwosc odegrania sie na Polakach..., co tez czesc
z nich w niemalym
stopniu wykorzystywala. Przyczyniali sie do dekonspirowania pozostajacych w
ukryciu oficerow Wojska
Polskiego, przedwojennych urzednikow, wyzszych funkcjonariuszy panstwowych i
dzialaczy politycznych,
powodujac ich aresztowanie, a czasem utrate zycia. Jak duzy byl zasieg tych
zjawisk - trudno
powiedziec... Liczba zachowanych relacji swiadczy jedynie, ze nie byly to
wypadki odosobnione,
czesto zas nader drastyczne...".
Znany polonista, profesor Uniwersytetu Stefana Batofego w Wilnie do 1939
roku Konrad Gorski w
rozmowie pt. W Wilnie i w Toruniu, zamieszczonej w "Zyciu Literackim" z 11
wrzesnia 1988 roku,
wspomina jak to Zydzi naslali na docenta Stanislawa Cywinskiego mordercow z
NKWD, ktorzy po
aresztowaniu wywiezli go w glab Rosji, a nastepnie zamordowali w marcu 1941
roku. Dr Andrzej
Reymann, redaktor naczelny "Najjasniejszej Rzeczypospolitej" pisal w 1993
roku: "Opowiadal mi moj
znajomy, jak w pazdzierniku 1939 roku spedzono polska mlodziez gimnazjalna
we Lwowie do kin.
Pokazywano sowieckie kroniki filmowe, a nie podejrzewajaca niczego mlodziez
zasmiewala sie z
osiqgniec "przodujacej nauki i techniki", nagle zapalono swiatla, a stojacy
pod scianami Zydzi
zaczeli wskazywac NKWD-dzistom smiejacych sie, ktorych natychmiast
wyprowadzono. Wyprowadzono tak i
mojego znajomego, ktory z Sybiru do Polski wrocil 18 lat pozniej,
schorowanym nedzarzem".
Z kolei Marek Jan Chodakiewicz w artykule pt. Szmulek chcial byc sowieckim
generalem. Poslawy Zydow
na kresach 1939-1941 (Gazeta Polska", 1.12.1994) podaje m.in. przyklad
zydowskiego donosu z zemsty,
ktory skonczyl sie w efekcie zamordowaniem Polaka. Otoz pod koniec wrzesnia
1939 roku zydowski
gimnazjalista przyprowadzil NKWD do mieszkania Zdzislawa Zakrzewskiego,
znanego przed wojna
dzialacza Mlodziezy Wszechpolskiej na Politechnice Lwowskiej. Z powodu
nieobecnosci Zdzislawa w domu
NKWD w zamian aresztowalo jego ojca, ktorego wkrotce potem zamordowano.
Natomiast Kazimierz
Iranek-Osmecki w swej cennej pracy Kto ratuje jedno zycie. Polacy i Zydzi
1939-1945 (Londyn 1968),
do ktorej przedmowe zamiescil znany dzialacz zydowski i sprawiedliwy Zyd, dr
Jozef Lichten, pisze:
"Zydzi osiedli na wschodnich ziemiach polskich zachowali z okresu zaborow
dziwny - nie dajacy sie
logicznie wytlumaczyc - sentyment do Rosji. Szczegolnie proletariat zydowski
oczekiwal ze strony
"socjalistycznego" panstwa poprawy swego bytu. Znalazlo to wyraz w
zachowaniu sie Zydow natychmiast
po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej; jeszcze przed oswiadczeniem
Molotowa o koncu panstwa
polskiego. Wystarczyla obecnosc czerwonych wojsk, wystarczyly ulotki i
wezwania marszalka
Timoszenki. We wszystkich miastach i miasteczkach, we wszystkich wioskach,
gdzie tylko zamieszkiwali
Zydzi, wszedzie od Dzwiny po Dniestr, powodowani wspolnymi impulsami, w
masowych wystapieniach
witali wkraczajacych 'wybawcow' kwiatami i czerwonymi sztandarami. Za tym
radosnym uniesieniem
nastapily bardziej konkretne posuniecia. W meldunkach z tego okresu
nadchodzacych z kraju do rzadu
polskiego na Zachodzie czytamy, ze 90% proletariatu zydowskiego zglosilo
przystapienie i wzielo
czynny udzial w ustanowionych przez okupanta roznych wladzach
komunistycznych. Zydzi zapelnili
przede wszystkim szeregi czerwonej Milicji Ludowej i stali sie oparciem dla
okupanta w
sterroryzowaniu ludnosci polskiej. Szczegolnie ukrywajacy sie oficerowie,
urzednicy i
funkcjonariusze panstwowi, na ktorych polowalo NKWD stali sie ofiarami
Zydow, czlonkow czerwonej
milicji. Los tych ofiar jest znany: aresztowania, wiezienia, bezprawne
wyroki, zsylki i lagry".
Zydzi na Kresach nie maja jednak na sumieniu tylko polskich oficerow i
urzednikow panstwowych.
Iranek-Osmecki, z tych czy innych powodow (uklon w strone przewrazliwionych
na tym punkcie Zydow?),
nie wymienil setek tysiecy zwyklych Polakow zeslanych na Sybir z pomoca
Zydow nie dlatego, ze byli
przeciwnikami komunizmu, antysemitami, kapitalistami, "zgnila" inteligencja
czy kulakami, ale
wylacznie dlatego, ze byli Polakami. Wiadomym jest np., ze tylko z malego
miasteczka Branska na
Bialostocczyznie "wskutek zydowskich donosow wywieziono na Syberie az 114
osob" (Dokument czy
obsesyjna fantazja, "Slowo", 11.6.1996). Zenon Skrzypkowski w tymze samym
artykule wspomina: "Tak
sie sklada, ze ja tez pochodze z tego regionu, z rownie malego miasteczka,
Drohiczyna, odleglego od
Branska zaledwie 25 km. Pamietam, ze w latach 1939-1941, w czasie okupacji
bolszewickiej na tych
terenach, Zydzi niemal powszechnie kolaborowali z Sowietami, zrywajac
wszelkie wiezi przyjazni,
sasiedztwa i kolezenstwa. M.in. za ich przyczyna wielu polskich patriotow
znalazlo sie na Syberii
badz w sowieckich lagrach...".
Relacje uczciwych Zydow z Kresow potwierdzaja to, co podali Polacy l tak dla
przykladu Max
Wolfshaut-Dinkes w swej ksiazce Echec at mat. Recit d'un survivanl de
Przemysl en Galice (Paris
1983) pisze m.in.: "Musze wyznac, ze zachowanie zydowskich komunistow
podczas okupacji sowieckiej
bylo straszliwie odrazajace: oni mieli dalece zbyt brutalna postawe wobec
swych (do niedawna
polskich) pracodawcow. Polscy i ukrainscy pracownicy nie denuncjowali swoich
pracodawcow jako
wyzyskiwaczy, tak aby znacjonalizowano ich przedsiebiorstwa, a ich samych
zeslano na Syberie.
Nieszczesliwie, zydowscy komunisci nie mieli zadnego wahania pod tym
wzgledem..." (tlum. Jerzy
Robert Nowak).
Z kolei mieszkajacy obecnie w Izraelu Henryk Ross w ksiazce Z deszczu pod
rynne... Wspomnienia
polskiego Zyda (Warszawa 1993) tak wspomina sowiecka okupacje we Lwowie w
latach 1939-41:
"...Wowczas we Lwowie bycie Jewrejem ulatwialo zycie. Wladze sowieckie nie
ufaly Polakom. Nie ufaly
Ukraincom marzacym o wolnej Ukrainie, a nie Ukrainie jako czesci Zwiazku
Radzieckiego. Pozostali
Zydzi. Jedynie oni witali Armie Czerwona kwiatami, jak zbawcow. Polski rzad
emigracyjny w Londynie
apelowal, aby nie wspolpracowac z sowieckim okupantem... O posady bylo
latwo. Dla Zydow nawet bardzo
latwo... Dziewiecdziesiat procent urzednikow naszego zjednoczenia stanowili
Zydzi. Podobna sytuacja
istniala we wszystkich innych zjednoczeniach i kooperatywach spoldzielczych
na terenie Lwowa,
obejmujacych wszystkie galezie przemyslu, produkcji i handlu. Czyz mozna sie
dziwic, ze Polacy..
uwazali Zydow za kolaborantow, agentow bolszewizmu?...".
Podobna sytuacja byla na wyzszych uczelniach Lwowa. Zydzi, ktorzy stanowili
zaledwie 10% ogolu
ludnosci tzw. Zachodniej Ukrainy (tj. ziem polskich przylaczonych do Ukrainy
sowieckiej w 1939 roku)
stanowili w 1940 roku az 44,2% studentow juz zsowietyzowanego Uniwersytetu,
56,7% Politechniki,
42,3% Instytutu Medycznego, 62,7% Akademii Handlowej, 51,3% Instytutu
Pedagogicznego i 12,5%
Instytutu Weterynarii (Zbyslaw Poplawski, Dzieje Politechniki Lwowskiej
1844-1945, Wroclaw 1992).
taka statystyke w stosunku do siebie uwazaja Zydzi za brak dyskryminacji i
antysemityzmu i bardzo
sobie to chwala. Ale czy nie byla to jednoczesnie jawna dyskryminacja w
stosunku do 90% rdzennej
ludnosci! tych ziem, czyli Polakow i Ukraincow? Profesor Jerzy Robert Nowak
zauwaza: "fakt, ze ten
ilosciowy 'awans' odbywal sie przede wszystkim kosztem srodowisk polskich,
podobnie jak w wielu
innych sferach zycia, fatalnie wplynal na nastroje spoleczenstwa polskiego
wobec Zydow" (Polacy i
Zydzi pod okupacja sowiecka 1939-1941, "Slowo. Dziennik Katolicki", 21-23
VII 1995).
Zdaniem Richarda C. Lukasa ze Stanow Zjednoczonych: "Wspolpraca Zydow z
Sowietami bardziej niz
wszystkie inne czynniki wplynela na wzrost antysemityzmu w Polsce podczas
wojny" (Zapomniany
Holocaust Polacy pod okupacja niemiecka 1939-1944, Kielce 1995). Zgadza sie
z tym rowniez znany
historyk brytyjski Norman Davies, ktory twierdzi, ze nie mozna zrozumiec
przyczyny niecheci wielu
Polakow do Zydow pod okupacja niemiecka Polski w latach 1941-44 bez tego, co
sie wczesniej dzialo, a
co nazywa gorszacym sie zachowaniem Zydow, w latach 1939-1941 we Wschodniej
Polsce okupowanej przez
Zwiazek Sowiecki (Glos tegu, ktory przezyl, "Most", nr 14-15/1987). faktom
tym nie moga zaprzeczyc
sami Zydzi. Co najwyzej niektorzy z nich slaraja sie te zdrade i zbrodnie
pomniejszac i
usprawiedliwiac, zapominajac o tym, ze ten kto tak czyni, we wszystkich
takich sprawach, bierze na
swoje wlasne sumienie zbrodnie.
Na przyklad profesor Izrael Gutman w obszernym artykule POLAND: The Jews in
Poland (POLSKA: Zydzi w
Polsce) znajdujacym sie w Encyclopedia of the Holocaust (Encyklopedia
holocaustu, Nowy Jork-London
1990) przyznaje, ze we wrzesniu 1939 roku i nastepnie do roku 1941 na
terenach polskich okupowanych
przez Zwiazek Sowiecki "jest udowodnione, ze (tamtejsi) Zydzi nie byli
lojalni wobec Polski i
Polakow". Jednak od razu usprawiedliwia te nielojalnosc tym, ze dla Polakow
tak Niemcy jak i Sowieci
byli wrogami, natomiast dla Zydow Sowieci byli znacznie mniejszym zlem niz
niemiecki hitleryzm.
Sowieci na pewno byli mniejszym zlem dla Zydow anizeli niemiecki hitleryzm.
Zydzi we Wschodniej
Polsce mieli prawo sie cieszyc, ze unikneli hitlerowskiej okupacji. To jedna
strona tego problemu.
Druga strona medalu jest ich ochoczy i szczery udzial w budowie ustroju
sowieckiego na okupywanych
ziemiach polskich (wciaz polskich w swietle prawa miedzynarodowego) oraz
pastwienie sie nad
tamtejszymi Polakami i wspoludzial w mordowaniu i zsylkach Polakow w glab
Zwiazku Sowieckiego, tego
usprawiedliwic nie mozna. Jesli dzis potepiamy zbrodnie Stalina i w ogole
komunizmu, to trzeba miec
odwage potepic takze udzial w lych zbrodniach Zydow tym bardziej, ze ich
udzial w zbrodniach Stalina
na ziemiach polskich byl wyjatkowo duzy. Jan T. Gross we wstepie do swojej i
Ireny
Grudzinskiej-Gross ksiazki W czterdziestym nas matko na Sybir zeslali...
Polska a Rosja 1939-42
(Londyn 1983), w ktorej wykorzystano rowniez wypowiedzi samych Zydow,
znajdujace sie dzisiaj w
archiwum Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie, usprawiedliwia Zydow tym, ze w
miedzywojennej Polsce
"byli dyskryminowani". Dyskryminowani? Bogaty Zyd, wlasciciel duzego
magazynu z wyrobami
tekstylnymi, ktory mogl swobodnie chodzic do miejscowej synagogi, czytac
zydowskie gazety z Wilna
czy Warszawy i syna posylac do szkoly zydowskiej !? Chyba, ze autor
dyskryminacja nazywa tepienie
przez wladze panstwowe komunistow, ktorzy byli agentami sowieckimi. Przyklad
jednego takiego
"dyskryminowanego" Zyda przytacza w swej cennej pracy Poland's Holocaust..
(Polski Holocaust,
Jefferson - London 1998) Tadeusz Piotrowski: "17 wrzesnia 1939 roku Zyd o
nazwisku Szulman prowadzil
Sowietow do ataku na miasto Dzisna na Wilenszczyznie. Szulman byl synem
wlasciciela duzego magazynu
wyrobow tekstylnych i byl sadzony przed wojna za dzialalnosc komunistyczna"
(itr. 55).
Mamy jednak jeszcze lepszy przyklad (obok wielu innych) na to, ze Zydzi nie
byli dyskryminowani w
miedzywojennej Polsce. Otoz Zyd Leon Gongola ze Stanow Zjednoczonych pisze:
"W roku 1938, kiedy
bylem jeszcze uczniem, Sierpc (na Mazowszu) liczyl 7.600 Polakow, 3.850
Zydow, 600 Niemcow, 20
Rosjan i 6 Ukraincow... my, Zydzi, mielismy pieciu przedstawicieli w
pietnastoosobowej Radzie
Miejskiej Sierpca... Pamietam Polske, ktora w sierpniu 1939 roku, przed
napascia hitlerowska, byla
miejscem zamieszkania najwiekszej i najwyzej stojacej spolecznosci
zydowskiej na swiecie. Dla
przykladu raz jeszcze przypomne moje rodzinne miasto Sierpc z 800 rodzinami
zydowskimi, liczacymi w
sumie 3.900 osob. Byly tam trzy synagogi i szesc boznic, mielismy dwie
akademie talmudyczne. Byla
publiczna szkola polsko-zydowska z przedszkolem, hebrajska szkola religijna
dla dziewczat i
panstwowe gimnazjum dla Zydow. Bylo takze kilkanascie hebrajskich szkolek
religijnych dla
najmlodszych, zwanych "Cheder", do ktorych wstepowalo sie w wieku lat
czterech. Do jednej z nich sam
uczeszczalem. Mielismy wlasne biblioteki i rozne formy dzialalnosci
kulturalnej. Zylismy spokojnie u
boku naszych sasiadow - Polakow... Nigdy nie slyszalem o profanowaniu
swiatyni zydowskiej, o
wybijaniu szyb w synagogach w Polsce. Tutaj, w Nowym Jorku, bylem swiadkiem
kilku takich wypadkow,
kamienie wpadaly przez wybite szyby pod samym moim nosem..." (O prawach i
ludziach w: Drogi do
Polski, Warszawa 1974).
Znany historyk polski Andrzej Leszek Szczesniak jest zdania, ze skala
kolaboracji Zydow z Sowietami
na Kresach w latach 1939-41 na pewno "wielokrotnie przerasta wszystkie
antyzydowskie akcje NSZ i
'szmalcownikow' razem wziete" (List otwarly do przewodniczacego
Stowarzyszenia Zydow Polskich w
Melbourne, "Slowo", 21.4.1993).
Kiedy Zydzi przeprosza Polakow za krzywdy, ktore ich przodkowie wyrzadzili
Polsce i Polakom,
szczegolnie w okresie rozbiorow Polski w latach 1772-1918? Na przyklad
historyk zydowski Dawid
Fajnhauz w pracy Ludnosc zydowska na ziemiach dawnego Wielkiego Ksiestwa
Litewskiego, opublikowanej
w Londynie w 1972 pisze, ze juz podczas powstania kosciuszkowskiego na
Kresach "W wielu wypadkach
dowodcy rosyjscy w terenie korzystali z uslug ludnosci zydowskiej";
natomiast z ksiazki Zbigniewa
Pakuly Siwe kamienie, wydanej w Poznaniu w 1998 roku, dowiadujemy sie, ze
Zydzi wielkopolscy
popierali Prusakow w walce z Polakami na etnicznie polskich ziemiach !
Zydzi popelnili wiele zlego wobec Polakow takze w latach 1918-20,1939-41 i
1945-56. Jesli Polacy
poprzez swojego prezydenta Lecha Walese i biskupow polskich zdobyli sie w
1991 roku na przeproszenie
Zydow za duzo mniejsze krzywdy im wyrzadzone, to tym bardziej Zydzi powinni
poczuwac sie do
uczynienia tego samego. Chyba, ze Zydzi nie uwazaja swoich zbrodni
popelnionych na nie-Zydach za cos
zlego!